Strona:Poezye T. 1.djvu/077

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
W oliwnym gaju...

W oliwnym gaju, gdzie pachną jaśminy,
Perłowe lilie i szkarłatne róże,
Nad cichem morzem barwy złoto-sinej
Od słońca, co się paliło w lazurze,
Dzieło od bogów natchnionego dłuta,
Afrodis stała z marmuru wykuta.

Naga, z uśmiechem boskim, na pół senna,
Czysta, jak kiedy z wód wytrysła piany,
Stała wieczyście pogodna, kamienna,
A marmur w słońcu lśnił blado-różany...
Jej piękna w ludzkiem nie wyrazić słowie,
Jej pięknu sami dziwią się bogowie...

Oliwnym gajem w miedzianej zbroicy,
Ku morskim brzegom grecki młodzian kroczył,
Włócznię z jaworu kołysał w prawicy,
Z hełmu się kity długi strumień toczył;
Widna mu z oczu i z ciała postawy
Odwaga, siła i dumna chęć sławy.