Strona:Poezye T. 1.djvu/074

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Konaj me serce...

Konaj me serce — — po co żyć ci dalej?
Żadne z twych pragnień nigdy się nie iści — —
Wrzej, aż cię ogień wewnętrzny przepali,
I uschnij, nakształt oderwanych liści.

Milcz i umieraj. Ileżeś-to razy
Zadrgało próżno; klątwy ileż-krotne
Na twe szalone rzucałoś ekstazy,
I znów milczało — — dumne i samotne.

Ale tej nocy posępnej i sennej
Nie zdołasz milczeć, szał buntu cię zrywa,
Z milczenia twego powstajesz Gehenny,
Na ustach twoich drga klątwa straszliwa...

Gdyby ta klątwa zmieniła się w gromy,
Skały się skruszą i spłomieni morze,
Zadrży sklep niebios wiecznie nieruchomy,
Gwiazdy zeń runą w przepaść .......!...