Przejdź do zawartości

Strona:Poezye Stanisława Trembeckiego. Tomik I.djvu/010

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żeby dopiero po jego śmierci wydaną była, i pod tym warunkiem podobno Czackiemu ją powierzył. W ostatnich latach pracować już nie mógł i nie chciał; bo też był dość całe życie leniwy. Latem miewał otwarte okna i wróbli pełno. Zapewniał, że regularnie przylatywało ich 200. to jest cała familia którą on wychował, i każdego z nich znał lata i rodziców. W stancyi nieporządnie; papiery, książki, wszystko upstrzone wróblim pomiotem. Służących miał kilku, którym nie pozwalał do siebie przychodzić tylko po zapłatę, wyjąwszy jednego chłopca z którym grał w szachy. Ubogim dając co tydzień, kobietom więcej dawał. Taki był sposób ostatnich dni jego życia. Uprzejmość i politykę, do której się na dworze Ludwika XV. przyzwyczaił, zachował do ostatka. Lat trzydzieści mięsa niejadał[1] i wina niepił: wszelako na rok przed śmiercią ten sposób życia odmienił. Ulubioną jednak zawsze jego potrawą były, raki, nad temi co dzień kilka godzin się bawił. Żył lat blisko dziewięćdziesiąt. Często powtarzał, że do lat pięćdziesięciu był bardzo w obyczajach młodym. Trzydzieści pojedynków na różną broń odbył, a

  1. W Wilnie roku 1797. w miesiącu Lutym w czasie przejazdu do Petersburga króla Stanisława Augusta, gdy się król był zapytał: Gdzie nasz Pitagoras? czy już tu przybył? Urzędnicy Policyjni z wielką usilnością po całem mieście szukali pod tem nazwiskiem człowieka, do dworu królewskiego, wedle ich mniemania należącego. Ale go nigdzie znaleźć nie mogli. Dopiero się im potem pokazało, o kogo się król pytał, i kogo Pitagorasem mianował: że Trembecki tak jak i Pitagoras mięsa nie jadał.