Strona:Poezye Michała Anioła Buonarrotego.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XXVII. [1]

Pod lat brzemieniem i grzechu ciężarem
Pełzam w uporze złych nałogów sługa;
A gdy mię czeka śmierć jedna i druga,
Miłość mię poi swych trucizn nektarem.

I samodzielnéj siły we mnie niema,
Bym mógł odmienić życie, miłość, narów;
Jeżeli światłem, mocą świętych darów,
Pan lecącego w przepaść nie zatrzyma.

Wszak niedość Panie duszę od zatraty
Wstrzymać i godną zrobić, by wróciła
Tam gdzie z nicości stoku była wzięta.

Wprzód nim cielesne pościągasz z niéj szaty
Spraw by pokuta drogę jéj skróciła,
I mogła wrócić do ciebie już święta. —






  1. XXVII. Znaleziono w listach Wiktoryi Kolonny, że sonet ten posłał jéj był do Viterbo. Lubo kilka tylko sonetów jego nosi na tytule wskazówkę że były do niéj pisane, jednak z treści widać, że większą część układał mając ją w myślach na celu. W sone-tach tchnących najgłębszą, najsilniejszą namiętnością, niepodobna mu było kłaść jéj nazwiska. W podeszłym wieku czytaniem pisma Śgo umacniał w sobie ducha, kiedy w młodym czerpał z tych ksiąg tylko kwiaty poezyi, które w twory swoje przelewał. Condivi powiada z tego powodu. „Michel-Angelo aveva fatto un profundo studio nella divina scrittura si del testamento veechio che del nuovo.“ W późniejszych sonetach znać to przejęcie się księgami świętemi. —