Strona:Poezye Michała Anioła Buonarrotego.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

robią przedmiotem miłosnych westchnień poety. Wręcz temu zaprzeczyć trudno, jednak to pewna, że kto śledzi pilnie kierunek jego myśli i uczuć w sonetach, przekona się, że te będąc pod wpływem jednego wielkiego wrażenia pisane, cale się różnią od wcześniejszych jego stanców lub tercynów, tak bez namiętności złożonych. —
XXVI. Wiersz ten pisany wyraźnie do Wiktoryj Kolonny i poeta prosi ją, żeby pismami swemi oświecała jego duszę.

„By z niéj wyleciał zwątpień błąd jałowy.“

Domyślać się można, iż między niemi, tak korrespondencya, rozmowa, jak poezya toczyły się około prawd religii. M. Anioł popadający w zwątpienia mógł zasięgać od niéj zbawiennych rad, zwłaszcza że to była osoba doskonałego żywota, oddana całkiem sprawom Bożym. W kilkuset jednak sonetach i kanconach Kolonnezy, niema ani jednego wiersza wprost dającego się zastosować do wielkiego artysty, co biografów piszących o wzajemnym ich stosunku do siebie w niemały wprawiało kłopot. Jednakże pilnie przebiegając przez Viscontego w Rzymie r. 1840 wydane „Rime di Vittoria Colonna“ zdawało mi się napotkać jeden sonet: