Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/734

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dalej ujrzysz w pośrodku tysiącznego grona
Męża, któremu śnieżna twa ręka sądzona.
Znaczny on w pięknem gronie starszyzny ojczystej,
Jako w lesie zielonym jesion rozłożysty.
Co nad drzewy rozwiesił kudłate gałązki;
Znaczny on, jak ów piękny Parys ilioński,
Co nadobną Greczynkę uwiózłszy za młodu,
Był przyczyną zagłady Pergamskiego grodu.
Lecz mąż twój inak czyni, bo dzielność wziął w podział,
On zdrowe berło polskie w piękny lustr przyodział.
Nawet i nieprzyjaciel, nawet i oszczerca,
Spojrzawszy nań, wyrzuci nienawiść z pod serca.
Tę mowę tak łagodną, tę postać tak piękną
Uczczą nieprzyjaciele i przed nim uklękną.

O dziewico szczęśliwa z tak pięknego stadła!
Jeśli ród jego badać żądza ci przypadła,
Wiedz, że niemasz na ziemi króla, jak ten młodzian,
Żaden książę w tak wielką chwałę nie przyodzian!
Z matki krewien cesarza, sam królewskie dziecię,
Bracia jego i krewni są królmi po świecie.
Tylu książąt i wodzów — o! zaręczam śmiało,
Że i w radzie Pryama tylu nie bywało.

O dziewico szczęśliwa z tak pięknego stadła!
Um jego uposażon, samaś to odgadła,
Wyśpiewać jego mądrość nie mam i nadzieje,
Nawet i sam Apollo dosyć nie wypieje:
Jakie serce królewskie, jaka dusza tkliwa,
Jaka w uściech i w myśli stateczność przebywa,
Jako czuwa nad państwem, jako słuszność waży,
Jak ma ucho powolne ku prośbom nędzarzy!
A też nad wojskiem jego zwycięskie znamiona?
Są siady już nieśmiałe, Moskwa przepłoszona
I niedawno odparta, — wyśpiewać niesnadno,
Że zamilczę Wołoszę potężną i zdradną,
Co tyla krwi niewinnej zapluskawszy łany,
Pierzchły przed nim zelżywie okrutne tyrany,