Przejdź do zawartości

Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/488

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
LXXII.

Wieczna twa sława od grodów do grodów
Kozia tac będzie najszerzej, najdalej,
Twoje zwycięstwo na uściech narodów
Na nieskończoną przyszłość się utrwali.
Kraj szczęśliw będzie, — mścicielskie ramiona
Wżdy gromie będą wroga, co się zaciął;
Ojczyzna moja, przez ciebie pomszczona,
Śmielej dziś zajrzy w oczy nieprzyjaciół!
Niechaj Bóg jeno (jak się człek spodzieje)
Da ci wiek długi — i z ojcowskiej czary
Błogosławieństwo ojcowskie wyleje
Na twoją głowę i twoje zamiary!


LXXIII.

Niech jeno Parka przysporzy ci wieku,
Niech młodość z liców rycerskich nie schodzi.
Ojczysta ziemio! ach, po takim człeku
Czegóż się tobie spodziewać nie godzi?!
Może się cofniesz przed szwedzkiemi wrogi,
Coby nas doma nawiedzić ochoczy?
Lub może Scyta przez dnieprzańskie progi
Na twoje grunta choćby nogą wkroczy?!
Pont, jak za dawna granicą nam stanie,
Pustoszne niwy odrodzą się z chleba,
Winna latorośl da sute zebranie,
A mury grodów wzniosą się do nieba.


Cum Stephani impositum est nomen tibi, nempe, coronae
Omen id et magni jam fuit imperii,
Idem vero hominum quod diceris ore Bathorreus,
Flumina designat consilii alta tui.

∗                         ∗