Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A naród krzyczał wesoło:
— Takiego króla wokoło
Nie znajdziesz nawet ze świecą!
Nie znajdziesz, próżne gadanie!
Taki wyborny człowieczek!
Wiwat mospanie,
Wiwat król Ćwieczek!

Jadł cztery razy na dobie;
A wesół i dobrej daty,
Siadał na osiełka sobie
Objeżdżać swoje powiaty.
Przy jego królewskiej mości
Pies zamiast rycerskiej straży;
A naród pełny radości,
Wiedzie go z włości do włości.
Wołają młodzi i starzy:
— Zdaje się, choć w pańskim stanie,
Zuch, wesół, dobry człowieczek!
Wiwat mospanie,
Wiwat król Ćwieczek!

On się na puhar nie skrzywi,
Od kufla się nie zakrztusi;
Bo gdy poddani szczęśliwi,
I królże przecię żyć musi!
U stołu poddanych zjada
Garnek kaszy za podatek;
Więc go spotyka gromada,
I przeprowadzać go rada,
Krzyczy u każdych rogatek:
— To król! to nasze kochanie!
To co się zowie człowieczek!
Wiwat mospanie,
Wiwat król Ćwieczek!

A dziewczętom tak się gładko
Przypodoba i zaleci,