O witajcie, myśli puste,
Lube zamki w obłoku!
Człekby skwaśniał na kapustę
Bez waszego uroku.
Przez was miłe nasze chwile
Lecą szybko, jak kula.
Wlazł na gruszkę, rwał pietruszkę,
O jak słodka cebula!
Gdy mi serce cierń oplata,
Chmury ciążą u głowy,
Niedowolen z tego świata,
Tworzę sobie świat nowy.
Świat mój zgodny i niegłodny,
Jakby pszczółki wśród ula.
Wlazł na gruszkę, rwał pietruszkę,
O jak słodka cebula!
Wszędzie kwiaty, wszędzie kłosy,
Owoc pokrył aż liście,
Słychać pląsy i odgłosy,
Lud się kocha ogniście;
Z dobrej woli na swej roli
I pracuje, i hula.
Wlazł na gruszkę, rwał pietruszkę,
O jak słodka cebula!
O! ten nie zna szczęścia dosyć,
Kto nie umie radośnie
Na topieli gmachów wznosić,
Zrywać gruszek na sośnie!
To rozkosze, wierzcie, proszę,
Jak to bawi, rozczula!
Wlazł na gruszkę, rwał pietruszkę,
O jak słodka cebula!
Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/020
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
1844. Załucze.