Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/550

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wdzięcznie przyjmować, kogo Pan Bóg zdarza!
To twoja sprawa.

GOSPODARZ (śmiejąc się).

A, zaraz z wymówką!
W pustej gospodzie nie trza gospodarza.

GOSPODYNI (z szyderstwem).
W pustej gospodzie?... Ani wie, co w domu,

A chce wojować! Patrzcie, jaki śmiałek!
Toż ja przed Szwedy schowałam kryjomu
Dwie beczki miodu i wina antałek,
A on tu jeszcze o pustkach mi gada!
Miałabym głowę nie wiedzieć już na co.
Zapas niewielki, lecz na to jest rada:
Za każdą szklankę podwójnie zapłacą;
Teraz drożyzna!... Tylko pijcie zdrowi
I płaćcie dobrze, a ja wam dostarczę...



SCENA DRUGA.

CIŻ i PIELGRZYM, jak w pierwszym akcie.
PIELGRZYM.
Pokój niech będzie waszemu domowi!
GOSPODYNI.
Pokój waszmości, bogobojny starcze!
GOSPODARZ.
Skąd Bóg prowadzi?...
PIELGRZYM.

Z daleka, z daleka!
Och! bolą nogi... niech trochę wypocznę.

(Usiada).