Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/490

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Poszanuj jego zdanie do ostatniej chwili.
Przepraszam, że to mówię.

STEFAN.

O! dzięki sto razy!
Będę ściślej obliczał wszystkie me wyrazy,
Schowam do głębi serca moją świętą Wiarę,
Poszanuję ojcowskie przekonania stare.
Lecz gdy naszą fortunę odda mi pod straże,
Przebacz, matko! postąpię, jak mi serce każe,
I niejedno odmienię, niejedno przerobię:
Dam kmiotkom prawa ludzi...

SĘDZINA.

Jak sam zechcesz sobie.
Tutaj jedyna rada, jaką dać ci mogę:
Abyś obrał powolną do postępów drogę,
Bo co nagle rozpoczniesz, nic ci się nie sklei.
Po kolei, mój synu, wszystko po kolei,
A śmiało w Imię Boże.

STEFAN.

Nic się nie przestraszę, —
Zbrojny w błogosławieństwo i Boskie, i wasze,
Czuję, że mi co chwila nowy popęd nada
Dobre serce matczyne i ojca porada.

SĘDZINA.
I sercem, i modlitwą, poczciwy Stefanie,

Będę ci pomagała, ile sił mi stanie;
Niekiedy rada matki przydać ci się może.

STEFAN (całując jej rękę).
Radź, matko, i rozkazuj — przyjmuję w pokorze.

Dawaj mi od tej chwili twe dobre przestrogi,
Wskaż mi najpierwsze kroki mojej trudnej drogi.
Powiedz mi: w gospodarstwie nim się coś uczyni,
Od czego trzeba począć?

SĘDZINA (z uśmiechem).

Szukać gospodyni,
Wynaleźć dobrą żonę, co cię kochać będzie,