Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A otoczeni poważnem gronem,
Stary Wasili z kumem Szymonem,
Trącając w czarki, kiwając głową,
Zrzędzą na ciężką biedę wioskową.

SZYMON.

Co to będzie? ciągłe deszcze,
Już zamokła niwa;
Jam połowy nie zżął jeszcze,
Żal się Boże żniwa!
A gdy zboże chybi zbioru,
Będzie głód i nędza.
Miej w zapasie czynsz dla dworu,
Kolędę dla księdza.
Żona głodna, dziatwa naga,
Spocząć ani chwili,
Za niedobór wójt wysmaga...
Źle, kumie Wasali!

WASILI.

Ej, pamiętam lepsze czasy:
Człowiek żył w rozkoszy,
Zboża rosły gdyby lasy,
Czynsz był kilka groszy.

SZYMON.

Ryba w koszu, a człek w biedzie
Napróżno się sili...
Ciężkie czasy, mój sąsiedzie,
Źle, kumie Wasili!

WASILI.

Ku gorszemu wciąż się wiedzie,
W pracy krzepną dłonie...
Ciężkie czasy, mój sąsiedzie,
Źle, kumie Szymonie!