Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Co spotka, uchyla, gruchoce...
Módlmy się, bo idzie zagłada!

RECITATIVO.

Wtem błyskawica, jak gdyby żmija,
Ognistem pasmem Niebo przebija;
Piorun uderzył w rozdartą chmurę,
Aż ziemia drgnęła raz i powtóre,
I grom zahuczał w strasznym rozgwarze,
Strwożeni ludzie padli na twarze.

CHÓR ŻNIWIAREK.

A Słowo jego ... a Słowo...
A Słowo stało się Ciałem!
Nie racz nas, wielki Jehowo!
Karać piorunnym postrzałem.
Niech nas Twa łaska osłania
W miłosierdzie bogata!
W chwilę Twego zagniewania
Nie bierz pomsty ze świata.
Czy w dobry czas
Popieścisz nas,
Czy w gromie drgasz,
Tyś Ojciec nasz!
Tyś Ojciec nasz!

(Łoskot burzy przerywany szmerem modlitwy).
HANNA.

O ! dzięki . . . dzięki Ci, Chryste !
Snadź już się Pan Bóg nie „gniewa :
Przechodzą gromy ogniste,
Ucichła straszna ulewa.
Z pod chmury — dzięki Ci, Boże! —
Zachód rozwidnił się złoty;
Ale już wieczór na dworze,
Puśćcie nas, wójcie, z roboty!