Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Och, ja przedaję niedrogo,
Niech tylko jegomość spyta!

Mam dzwonek — u tego dzwonka
Serduszko takie jest przednie:
Jak pan w salonie zabrząka,
Służba ze strachu poblednie.
Lecz trzeba trzymać ją srogo,
Bo z dzwonka może być kwita.
Och, ja przedaję niedrogo,
Niech tylko jegomość spyta!

Mam wodę na różne plamy:
Gdy nikną naprzykład wdzięki,
Lub gdy się czasem zbrukamy
Dotknięciem niegodnej ręki;
I takie wymyć się mogą,
Co się od wziątków nachwyta.
Och, ja przedaję niedrogo,
Niech tylko jegomość spyta.

Co! przestarzałe towary?
Jegomość! czy mówisz szczerze?
Ej stary jestem! ja stary,
W gruszki na wierzbie nie wierzę!
Poczciwość z biczem, z ostrogą
Na krótki popas zawita!
Ja sprzedam towar niedrogo,
Niech tylko jegomość spyta.
1862. Wilno.


BŁOGOSŁAWIONY SZEWC

ŚWIĘTOSŁAW.

1480 r.

Ledwie świta jutrznia dniowa
W mglistej niebios ustroni;
Dzwon Zygmunta wśród Krakowa
Na pacierze nie dzwoni.