Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom I-II.djvu/591

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Uderzył w dzwonek i świeczkę rozżarza,
Zmówił Psalm wiary, miłości, nadziei,
Młody Szeliga klęknął u ołtarza;
A Ojciec Skarga, jak Opatrzność święta,
Czule przeżegnał głowę penitenta,
A gdy lud wszystek uklęknął przykładnie,
W usta młodziana Chleb Żywota kładnie.

XXII.

Wkrótce Ofiara skończyła się krwawa,
A kapłan, święte zrzuciwszy ornaty,
W komży i stule przed ołtarzem stawa.
Skinieniem woła młodzieńca przed kraty.
Młody Szeliga u balasek klęka;
Skarga poświęcił jego miecz stalowy,
A gdy podawał, zadrżała mu ręka,
I tak rzewnemi przemówił doń słowy:
— Synu! w żołnierstwie najpierwsza otucha,
Pancerzem wiary gdy umocnisz ducha!
Siła złych rzeczy jest w sercu człowieczem,
Z temi walcz naprzód — niech zawżdy ci będzie
Tarczą modlitwa, sprawiedliwość mieczem.
To chrześcijańskie bojowe narzędzie.
Na ten rynsztunek silnych bark potrzeba
I silnej ręki, i woli nielada;
Lecz do tej zbroje znijdzie łaska Nieba:
Najwyższy Hetman — Chrystus ci ją wkłada.
Wtenczas ci tylko bodzie siła dana,
Co nieprzyjaciół zgromi i popłoszy,
Jeżeli w sobie zwyciężysz szatana,
Ducha złej pomsty, łakomstara, rozkoszy!
Nie zbierze łupów, kopie pokruszy
Ten, kogo szatan obedrze na duszy!
Nie stań się jako uliczni żołnierze,
Co jeno straszą bezbronnych żelazem;
Lecz pod chorągwią i króla rozkazem,
Idź wojny pańskie odprawować szczerze.