Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom I-II.djvu/485

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Co znaczy taka miłość? co znaczą te pieśnie? —
Teraz czuję, co mogłem... ale już niewcześnie...
O! gdyby jeszcze wskrzesnąć, gdyby pożyć więcej!
Dziśbym kochał goręcej i śpiewał goręcej,
Nie doznawałbym wstydu, co mię dzisiaj miota,
Żem zmarnował niebacznie cel mego żywota...
Wiele mi było dano — wiele się dopomną...
Biada mi!...
I odwrócił głowę nieprzytomną,
I kościstemi dłońmi zasłaniając oczy,
Wołał, że duch ciemności już mu piersi tłoczy,
Że mu nad samem uchem straszliwy wróg świata
Nicestwo jego życia na oczy wymiata.
— Uspokój się — rzekł Oczko — to gorączkę znaczy.
— Módl się — powtarzał kapłan — broń się od rozpaczy,
Bo to szatan, jak zwykle, straszy przed skonaniem.
Padajmy na kolana — pomódlmy się za nim!
Poklękli... ale chory snadź jeszcze nie kona,
Silnie kipi mu w piersiach modlitwa stłumiona.
Choć słów nie wydobędzie z zachrypłego gardła.
Znaczno z promiennych oczu, że myśl nie umarła.
Jeszcze usta bełkocą to słowa nadziei,
To psalm pokutujących — Miserere mei;
A w starej jego harfie, co wisi na ścianie,
Znów po strunach przebiegło harmonijne drganie.

XI.

Zaskrzypiały drzwi w celi — i ksiądz rektor wchodzi,
A za nim ciżba mieszczan, i starzy, i młodzi:
Zeszła się na skonanie garstka prawowierna, —
To sławetni sąsiedzi, to krewni Acerna.
I spojrzeli po sobie i szepcą do ucha:
Jeszcze stary nie oddał Panu Bogu ducha.
Przecież był rajcą miejskim... jak duszno w tej celi!
Jakie twarde wezgłowie!... słoma na pościeli!
Wstyd... umiera, jak nędzarz... a mógł zebrać grosza.
Tak powiadał pan Andrys do pana Bartosza.