Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom I-II.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Potem siostrzycom. Przez usta niewieście
O Marku w piekle zagadali w mieście
I w całym kraju; a na tej osnowie
Pomiędzy ludźmi powstało przysłowie,
Że kto się snuje od kąta do kąta,
Mówią: jak Marek po piekle się pląta.
Ludziom śmiech tylko — niech śmieją się zdrowi!
A tam bolesne, bolesne Markowi
Wyspołecznienie od swoich ponosić...
Ej, u nas takich grzeszników jest dosyć!
Niech Bóg im chętkę pochlebstwa odbierze —
Panie Jakóbie! zmówmy trzy pacierze.
22 grudnia 1853. Tulonka.



URYWEK.



Z rąbali dąb, gdzie Litwin Perkunasa chwalił,
I krzyż tam postawili — a krzyż wiatr obalił.
Dlaczego Bóg wasz krzyża Swojego nie broni?
Och! potrzebny nam Perkun z piorunami w dłoni!
Wszak jeszcze świętokradców jest liczba tak mnoga,
Co bluźnią starych bogów i nowego Boga!
Wy przecież o swym Bogu powiadacie chytrze,
Że odkrywa aż w sercu uczucia najskrytsze,
Że zgaduje rzut oka, cień myśli człowieka, —
Zgaduje, zapisuje i poprawy czeka.
Zawsze jest nad grzesznikiem cierpliwości łaska!
Perkun niedługo czeka, a piorunem trzaska.
O! zuch nasz stary bożek — bo on dobrze świadom,
Że cnotliwy ulegnie zbrodniczym przykładom;
A dla złego człowieka wszystko mniejsza o to,
Nie łatwo złość swą uzna, uklęknie przed cnotą.
Zabij złego, bo dobry przyjdzie ku zatracie.
A u was co?
Nie bluźnij, nie bluźnij, mój bracie!...
1854. Borejkowszczyzna.