Strona:Poezye Katulla.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XXXVII.
BOHATEROWIE PÓŁŚWIATKA.

Szajko kogutów, wy z półświatka zuchy,
Od Dioskurów pod dziewiątym słupem!
Więc my, myślicie, wszyscy eunuchy
I wszystko w mieście ma być waszym łupem?
Że was tam razem kpów kilkuset siedzi,
Więc już myślicie, że takiej gawiedzi
Ja się ulęknę i ukorzon strachem
Nie zamaluję was jednym zamachem?
Ja wasze sprawki i niecne hulanie
Wypiszę pięknie na knajpeczki ścianie;
Bo tam siedziała w tem dobranem gronie
Kobieta, którą pieściłem na łonie
I kochał, jak nikt już kochał nie będzie,
I cierpiał za nią w szalonym obłędzie.
Dziś — wy ją macie, panicze, po woli,
Wy wszyscy — i to jeszcze bardziej boli —
Z pod ciemnej gwiazdy zaułkowe gachy;
A tyś, Egnacy, hersztem tej watahy,