Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.2.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Młodzieńcze! — wdzięcznym głosem wyrzekła dziewica;
Rumieniec jéj niewinne rozanielił lica,
I drżący w uściech wyraz przerwało westchnienie.
Lecz co usta nie śmiały, to rzekło spójrzenie.
Kiedy promień na zimną spadł kryształu bryłę,
Nie tak żywo kolory w nim zagrają miłe;
Jak żywo wzrok miłośny, w sercu zatwardziałém,
Zagrał szczęścia nadzieją, roskoszą, zapałem.
Chce młodzian przed nieznanym uciekać urokiem;
Lecz się nie chce dłoń z dłonią, oko rozstać z okiem.
Bo się słodko spoiły dusze w tém spójrzeniu;
Całe zbiegło się życie w tém ręki ściśnieniu.