Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.2.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chciał podobnie, nie jednym zakrwawione ciosem,
I serce swoje zamknąć przed ludzkości głosem;
Lecz wytrysnęła jemu łza minio zakazu,
Jak na głos cudotworcy zdrój wytryska z głazu.
Otarł ją gniewną dłonią młodzian niespokojny,
W tém z orężem w podwojach zjawił się syn wojny.
— Ziomku! rzekł, wzywa ciebie sława, bóstwo nasze.
Słyszysz? grają jéj trąby, błyskają pałasze;
Twój tak straszny był wrogóm; niech go rdza nie plami.
Z nami dzielny młodzieńcze! w imie kraju, z nami! —