Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.2.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Piérwiéj niż dar, co myśli dźwiękiem słów obleka,
Uśmiéch od innych tworów już odznaczył człeka.
W straszny dzień, gdy żegnając Eden zasmucony,
Klątwę i żal występni w dzikie nieśli strony,
Idąca wprzód, i miłe kréśląca rachuby,
Nadzieja im wykradła z raju uśmiéch luby.
Ale, choć ta sprzyjała, ten leciał bez chęci;
Gdzie ulga w niepewności, a szczęście w pamięci,
Tam wesołość promieniem swym ust nie obdarzy.
Nie lubi uśmiéch igrać na wygnańca twarzy.
Ginął człowiek w ciemnocie śród udręczeń tłumu;
Lecz niédola rozjaśnia pochodnią rozumu.