Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.2.djvu/056

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A ja tymczasem obaczę
Jak Basia rada swéj zmianie.
Oj! cóś nie bardzo jak widzę.
I nie dziw: stara, niezdrowa,
Zmysły nie służą, drży głowa
Jak makówka na łodydze,
Gdy ją trąci wiatr przelotem;
Zgięta pod nie swemi laty,
Choć lubi hulać, wié o tém
Że chcieć się dobyć z komnaty
Byłoby próżnym kłopotém;
Bo ledwo przeszła pięć kroków,
Wnet do łóżka z sobą niosła
Bole kolan, kłócie boków.
Musi więc, jakby przyrosła,
Siedzieć w ogromném swém krześle,
Póki Bóg śmierci nie ześle;
Czy drżące usta rozwarła,