Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.1.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Głos jedyny w nocnéj ciszy,
Ale matka go nie słyszy.
Widzi trwożna same trzody
Wracające do zagrody.
Bieży, staje na parkanie,
Woła — „Chloe! me kochanie!
Czyż nie słyszysz płaczu matki?
Północ idzie! wróć do chatki!“ —
Krzyk jéj echo na dal niesie;
Lecz nie słyszy Chloe w lesie.
Jdzie matka utrapiona
Do pastérza do Filona.
— „O Pastérzu! wróć mi dziécię,
Jutro sobie je weźmiecie.“ —
Wnet rozpalił pęk łuczywa,
Bieży w puszczę, Chloi wzywa;
Drżąc z nadziei, z trwogi wszystek,
Całą drżącą gdyby listek,