Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.1.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Widziałbyś tam jak obfity
Tłum dworskich osób i świty
Otaczał cne próżnowanie;
Każda z nich, co rzadko bywa,
Szczérze zwierzchności życzliwa
A wszystko Szlachta Mospanie!
Zapukał Wenery synek,
Zatrwożyli się próżniacy,
Mniemali że bożek pracy
Przyszedł im mięszać spoczynek.
Lecz gdy na wonnym obłoku,
Z uśmiéchem w ustach i w oku,
Promieńmi tęczy odziany
W podwojach błysnął Kupido;
Radością zabrzmiały ściany,
Bojaźń i troski precz idą,
Bogini spójrzeniem łaski
Pieszczone lica umili,