Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.1.djvu/028

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kosarze idą. Żegnam was kwiaty kochane!
Smutną wieczór na błoniach zobaczy odmianę.
Czerstwych młodzieńców szeręg w końcu łąki staje,
Przemierza ją oczyma, wyrok śmierci daje
I z chłodną krwią poczyna rzeź nielitościwą.
Migają długie kosy błyskawicą krzywą,
A w każdym silnych ramion szérokim rozmachu,
Tysiąc roślin umiéra, tysiąc drży od strachu;
Upadają pod ostrzem na tę samą ziemię,
Co wydała, żywiła, mnożyła ich plemię.
Tuż giną błahe trawki gdzie i świetne kwiaty,
Obok pérzu w kolory tulipan bogaty;
Tak śmierć równa gmin z królmi, nędzarza z krezusem.
Brzęczą cieńkie kos ostrza pod kosarza brusem,
Żałośném echem łąka dzwoni i dąbrowa,
Łączą się z temi dźwięki niewyraźne słowa