Strona:Poezye Józefa Bohdana Zaleskiego.djvu/094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I chodził dzień po dniu,
Tydzień po tygodniu,
I bawił się długo,
Bo kocha już drugą.
A klął się Makrynie,
Że dla niéj aż ginie,
Choć ta wié od ludzi,
Że ją tylko łudzi.

I sama słyszała,
Bo dobrze słuchała,
Jak mówił Anieli:
Nic nas nie rozdzieli.
I rzekła: — „daremnie
„Anielo! bezemnie
„Prędzéj będzie w grobie —
„Ani mnie, ni tobie.

„W rusałkowym sadzie
„Jest kwiat przeciw zdradzie,
„Rośnie na ustroni,
„Bez liści, bez woni.
„Daremnie — daremnie,
„Chcesz go wziąść odemnie;
„Prędzéj będzie w grobie,
„Ani mnie, ni tobie.“

I zaraz w niedzielę,
Upatrzyła ziele;