Przejdź do zawartości

Strona:Poezye Józefa Bohdana Zaleskiego.djvu/012

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bo téż czysta czarownica,
Pełne zaklęć miała usta,
Jak Rusałka żywa, pusta,
Jakie oczy, jakie lica!

Jakie oczy! jakie lica!
Oczy jasne, czarne, duże,
To nie lica, ale róże,
Czysta, czysta czarownica.

„Bój się! — nieraz mi mówiła —
Gdy był xiężyc na młodziku,
Mnie kąpała matka w mléku,
Nauczała czarów siła.

„Błyśnie siedem gwiazd na niebie,
W Dnieprze błyszczą trzy miesiące,
Zalśnią gwiazdy spadające,
I co zechcę zrobię z ciebie.

„Dość niech mrugnę, ręką skinę,
Będziesz ptaszkiem, rybką w rzéce.“
Mnie się zdało że już lecę,
Że już lecę, że już płynę.

I całując rączki obie
Zaklinałem, „bój się Boga!
Daj mi pokój moja droga!“
— „Nie, co zechcę z tobą zrobię.“