Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

«Bywaj mi szczęśliwą!» —
Pomponius, tymże Elektrze rzekł tonem;
Ale co dalej mówić? — nie wiedzieli,
Iż osmuciwszy się zawczesnym zgonem,
Zbyt blizko czuli siebie i widzieli.

Więc — była chwila milczenia — po onej
Pomponius wina wychyliwszy czarę,
Zarzucił głowę w tył, jak wywrócony
Konaniem. — Rzeźby nam podają stare
Twarz Aleksandra gdy konał i szyję,
Gdzie krew ścinając się, w żyłach się wije.
Owoż, okropny mniej, jakkolwiek wiele
Zbliżony, widok Pomponius przedstawiał;
Niedocieczone k'temu mając cele,
Lub drammy miłość, iż w ową się wprawiał.[1]

Elektra z strony swej chciała podobnie
Usmętnić lica — i niemniej nadobnie —
Gdy tak Pomponius rzecze: «Umiejętność
I Zofia — albo: sciencia i ona;
To życia mego dramma i namiętność —
Miłość jednakże ma jest-że dzielona?
Jest-że pojęta? jest-że zrozumiana?»
To mówiąc piórem oznaczał akcenta
Mowy jak retor, gotując się zrana
Do wystąpienia w ciągu dnia — «pojęta?
Nie wiem — dzielona? — zaiste —
Zaś zrozumiana? — mniej niż oczywiste —
Słowem — Elektro luba — !»

«— W twem mówieniu
Jest coś, co nie wiem —» Elektra odrzecze
Z iskierką blasków niezwykłych w spojrzeniu.
Na co wręcz Lucius Pomponius: «nie przeczę.»

  1. Tak wielu modnisiów starożytnych, pokłaniało naprzykład głowę ku ramieniowi, z powodu iż Aleksander Wielki miał jedno ramię nieco wyższe.