Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pomponius — jest to wytoczone drewno
Do osadzenia włóczni lub gry w kości;
Zofia? — bez liry w ręku — — — —

§. 5.
Z lirą w ręku —
Nie ona! — z kimże żyję? jeźli żyję?

§. 6.
Eureka! — wiem już, czemu trzeba jęku
I krwi — i widzieć jak z lwem się kto bije;
Albo na ostrze piersią paść otwartą? —
By, nie zapomnieć żeś żyw.

§. 7.
— — — — — — — — tyle warto
To wszystko.» —
Dalej wiersze przekreślone.

Kwiatów woń izbę napełniła całą —
Słońce plamami w tę i ową stronę
Na ściany biło nimfom w modre oczy,
Do złotych promień niosło im warkoczy
Lub malowane, nieme usta, grzało.
— Cisza nadobna — cisza, która kłamie
Że można spocząć na świecie bez winy —
Która upewnia, że Bóg jest, co trzciny
Złamanej, mimo idąc, nie dołamie.
Mistrz, Pan i Sędzia — znający człowieka
Nim był — litośne tak mający ramię,
Że — równie wiecznie i sądzi, i czeka! —

Nieme — bezkształtnie widne — tym podobne
Uczucia nieraz, młodzieniec z Epiru
Czuł i na miejsca uchodził osobne.
Szukając prawdy — i ciała jej, miru —
Będąc — jak dzisiaj nikt być już nie może! —
Nie chrześcianin bowiem, nie poganin:
Przez filozofii wpływ, wątpiący może