Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

INNY.
Tam, owdzie ptastwo błądzi w niej bez-pióre,
Jak niedoperzy i sów całe stada —

MIESZCZEK.
Ktokolwiek pierwszy zoczy co, niech gada! —

W BRAMIE.
Co widzisz? — widać co?!

PIERWSZY.
Widać — jak chmurę,
I jak grzbiet nagle zbudzonej mogiły,
Wydzierający się z ziemi rozpacznie!
I widać — jakby moc, zmienioną w bryły,
Co się wyciąga ze snu, nim iść zacznie
Po przyczajonych karkach stu tysięcy — —
(Po chwili.)
I — widać znowu ciemność — i nic więcej
Nie widać, tylko jakby błysk niebieski —

GŁOSY Z DALI.
Miecz księcia górą! — Górą miecz królewski! —

PIERWSZY.
A teraz widać wał, że jest ochwiany,
Zataczający się wał, jak pijany,
A zamek nad nim stoi — a wał owy
Nie jest już wałem — to cielsko jest smoka —
Legł! —

WTÓRY.
— Oszczepnicy skoczyli do głowy:
Rąbanie słychać — — słyszycie rąbanie? —

KMIEĆ.
Jak gdy kto w puszczy wycinanej stanie,
Gęsto rąbanie słychać — jeszcze — jeszcze —

MIESZCZEK.
Jako, gdy w kuźni żelazo czerwone
Miotami biją, obracając kleszcze!

WIELU.
I jeszcze słychać, jeszcze! nieskończone —

W BRAMIE.
Książe niech żyje. — Mąż co zabił smoka,
Jak rzekł — niech żyje! —