Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

RAKUZ, nieporuszony.
Ustąp! za pocztem idź — jakbyśmy sami
Szli — ja, i książę brat nasz — tarcze złote,
Obiedwie — z dwoma za pocztem włóczniami
(Rakuz nieporuszony daje znak ręką — Szołom uchodzi — Rakuz pogrąża się w dumaniu i wyciąga w krześle.)

RAKUZ, sam.
Czuwałem nazbyt! — nie mam słońca powiek!
Ni ramion skały nie mam granitowej —
Oprzeć się szukam gdzieś — bo jestem człowiek —
(Po chwili.)
Człowiek i człowiek — od stopy do głowy! —
(Po chwili.)
A przecież co noc podziemia się trzęsą,
Chwieją się ściany w broń ubrane — drżące —
Jakby wołały o krew i o mięso,
Chude, zgłodniałe, i kłami dzwoniące.
(Po chwili.)
A przecież jeszcze i zawistnych chmura —
(Ciszej.)
I ten —
(Ciszej.)
Dość, widzę błąkał się po lesie —
Blady jak szkielet, w framudze kaptura:
Wątpię, czy oszczep na smoka uniesie? —
Czuwałem nazbyt! — człowiek i natura
Niech wezną ze mnie co się im należy —

GRODNY, w progach.
Raz wtóry, turniej otrębują z wieży.

RAKUZ.
Snu — snu — —

PŁATNERZ, wchodzi na palcach z mieczem.
Raz trzeci — trąba gdy zawoła
Miecz ten — (spostrzega śpiącego — zawiesza miecz i uchodzi.)

RAKUZ, w marzeniu.
Snu tylko — i snu — i nic zgoła
Więcej — człek jestem, jak wy wszyscy — podły —
(Po chwili.)
Przytomność samą, cóż uwcześnić zdoła
Jeźli nie spokój, sumienność i modły? —
(Z śmiechem.)