Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Brązowym hełmu czerpnąwszy garłem
Piję — — a ciągle śnię: że umarłem —
(Pije z hełmu.)

ŹRÓDŁO.
— W miedziany kask
Księżyca blask
Nie tak upada niedbale —
Jak wód mych nić
Perłowa — lśnić
Schodzi pomiędzy korale.

KRAKUS, wieczerzając.
— A ciągle śni się — że mi się śniło —
Jakby mię ziemia przyjęła w gości,
Twór każdy witał — wszystko mówiło —
Jakbym się bawił źródłem mądrości —

ŹRÓDŁO.
Nakłonem chmur
Z za siedmiu gór
Rosnę — lecz w niebie się rodzę.
Rób-że jak chcesz,
Czy tam mnie bierz,
Czy tu, gdzie samo przychodzę —

KRAKUS.
Ciągle śni mi się jak rzecz prawdziwa,
Śni mi się ciągle że nikt nie baczy,
Iż w dziennym jawie, senne przędziwa
Wsnute są, niby na krosnach tkaczy.
Lecz nić ich ciągnie się i nie zrywa,
Nad światło szybka i migotliwa —
Spostrzerze ją człek — a nie zobaczy!

ŹRÓDŁO.
Nie jestem nic,
Ni rąk ni lic:
Wydźwięk mam tylko perłowy —
Rzemiosło moje
Ochładzać znoje,
Cóż chcesz od wody źródłowej? —