Strona:Poezye (Odyniec).djvu/332

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Z jakich ust ludzi hołd jéj tutaj bierze,
Z takiemi duchy stać mu tam przed Panem:
Przy Waszyngtonie, czy Robespierze,
Z Leonidasem, albo z Gengiskanem.

I lub w nim będą duchowie wybrani
Witali brata z zasługi i chluby,
Lub chór zawiodą synowie otchłani,
Na urąganie z zaślepieńca zguby! —

A więc–że przy kim nam stać, przyjacielu!
By ujrzeć Sędzi łaskawe oblicze? —
Szczęśliwy! kogo, jak ciebie, do celu,
W ślad Danta, Boska wiedzie Beatricze,

Kto i pieśń wielką wieków geniusza
Myślom i sercom swych ziomków przyswoi,
I czyja razem własna myśl i dusza
Na ton się Mistrza, podnosząc, nastroi!

Bo do zbawienia i nieśmiertelności
Jedna jest wszystkim i ta sama droga:
W Prawdzie, ojczyźnie służyć i ludzkości,
W Duchu, iść samym, i wieść je do Boga.

1852.