Strona:Poezye (Odyniec).djvu/327

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
DO WOJCIECHA KORNELEGO STATLERA.

(Z okoliczności wykonania przez syna jego, Henryka,
popiersia i posągu Adama Mickiewicza).




Wojciechu drogi, o! z jakąż pociechą,
I duszy ziomka, i bratniego serca,
Synów już twoich słyszę chwały echo,
Ja, com cię niegdyś współ–wiódł do kobierca,[1]

Z tym — z tym najwyższym duchem swego wieku,
Z tym nieśmiertelnym w chwale — lecz po którym,
Nam, co w nim sercem żyli jak w człowieku,
Świat zda się dzisiaj pustkowiem ponurém:

Jak gmach świątyni, gdy w nim ogień święty
Wiatr nagły zgasi, a piorun i trwoga
Oniemią nagle głos, co sam natchnięty.
Tchnął jak świadectwem obecności Boga. —

  1. 1830 r. w Rzymie.