Strona:Poezje Wiktora Gomulickiego.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

................

Próżno wygrażać ciemnościom
I łamać w rozpaczy dłonie —
Myśl zapuszczona w tę otchłań
Ledwie zabłysła — tonie.

Wezbrana, hucząca fala
Ku czarnym ujściom się toczy,
A nie dościgną jej w biegu
Nawet gienjuszów oczy.

Wszystko, co żyje i błyska:
Kwiaty, motyle, planety,
Na wzdętym grzbiecie tej fali
Mkną do nieznanej mety.

Pocóż się miotać i dręczyć,
Nieszczęścia szukać w głębinie?
Lepiej, oddawszy się fali,
Płynąć — gdzie wszystko płynie!