Strona:Poezje Wiktora Gomulickiego.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
63.

Hymn ptaków, żab i liści rozmarzył Ottona;
Zapomniał, że... zapomniał kiedy jadł śniadanie,
I na oczy różowa padła mu zasłona,
Przez którą wszystko widział pięknem niesłychanie,
Co mu dało tak dobry humor, że nad rowem
Usiadłszy, począł oczy niebem turkusowem,

64.

A uszy karmić wróbli fałszywą kantatą,
I wkrótce dał się cały miłemu far-nienie.
Wiatr przycichał, żab sejmy milkły, ale za to
Duch chłopca wznosił skrzydła do lotu rozpiętą
I pierś mu falowała uczuciem wezbrana...
Wtem z gąszczy ktoś zawołał głośno: „Budzę pana!”

65.

Piękną była Małgosia, kiedy ją z kościoła
Idącą, doktór Faust spotkał odmłodzony;
Piękną była z lokami u białego czoła
Zosia, gdy ją Tadeusz spłoszył na zagony;
Lecz piękniejszą nad obie dla oczu Ottona
Wydała się, w połowie z liści wychylona,