Przejdź do zawartości

Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I puścił się pędem,
Gdzie za wzgórzem kosyniery
Stali jednym rzędem.

Stach Świstacki stał na prawém,
Głowacki na lewém,
Jak ów stary Waligóra
Podpierał się drzewem;
Długie wąsy mu spadały
Aż na białą świtę,
Na koszulę rozrzuconą
Piersi nie zakryte.
Ten choć słówka nie przemówił,
Cały czas się zżymał,
To raz kosę na ramieniu
To ją w ręku trzymał;
To wywijał nią jak piórkiem
Pisarz po papierze;
To jak stary się zamyślał
Gdy na rozum bierze;
Więc gdy ujrzał Naczelnika
Że samowtór spieszy,