Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To kobeźnicy i grajki nasi,
Leśni lirnicy, górscy Juhasi,
Ciby téż chcieli zagrać na dudzie.
— Ha! toć już wejdźcie poczciwi ludzie,
I drzwi otworzył — ale nie śmieli,
Bo już dzieciątku grali Anieli;
Ten na skrzypeczkach, ów na basetli,
Ze skrzydełkami, a tacy świetli —
Ów nóżką tupta a znowu trzeci
Służy dzieciątku i na wiatr leci,
Przenajśliczniejszy. —

Czołem do ziemi,
My najbiedniejsi między biednemi
Prośmy pokornie świętą Dziecinę,
Przez Przenajświętszéj Matki przyczynę,
O długie zdrowie, o miłą zgodę,
O deszcz na wiosnę, w żniwa pogodę.
O szczęście w Kraju