Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jak się przytula maleńki bosy
Do łona starca.....
Z jasnego smuga,
Gdzie jeszcze zorza złoci się długa,
Słychać dalekie głosy pokorne,
One żałosne pieśni wieczorne,
Dobranoc kwiecie, kwiecie różany,
Dobranoc, Dziecię, Jezu kochany
Dobranoc!

A przy wieczerzy Matka po prawéj
Józef po lewéj na rogu ławy,
Dziecię po środku bo w tym porządku
Miléj rodzicom — lepiéj dzieciątku.
Na stole wino i chleb na misie
Takiéj białości, że w oczach lśni się.
Toż dziecię boże nakreśli znamię
W oczach Józefa bułkę rozłamie,
Rozdzieli wino Matce starcowi,
W drobnych paluszkach chleb rozpołowi.
— Jedzcie i pijcie owoce Boże,
Jeszcze wam dodam, jeszcze dołożę.