Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A jeszcze za jaką łaskę —
Za te śniegi, co cię mrożą,
Za te głody, co cię głodzą,
Za te nędze, co się mnożą,
Co się same rodzą.

O jest za co miły druhu,
Za to, co ci do ostatka
Dzwoni wciąż, a dzwoni w uchu,
Matka, matka, matka, matka,
Choćby niewiem jaką była,
Ona ciebie porodziła,
To choć w łachman przyodziana,
Choć się łaty na niéj trzęsą,
Ku niéj mrugasz łzawą rzęsą,
I mówisz: kochana!

Choć jéj ręce pokostniały,
Co cię dzieckiém kołysały,