Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/029

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jak naczelnik żołnierzy
Stoi w środku najwyżéj,
Skrzypi, k'ziemi się skłania,
Od onych wichrów wiania,
Radby spoczął od stania, —
Ale mu rozkaz dano:
Strzedz swą wiarę rozsianą,
Pókąd nie zmartwychwstaną.
Tam grób ojca, tam kuma,
I dziad duma a duma.....
Ręka spadnie bezwładnie,
Głowa na pierś opadnie,
Wiatr mu włosy rozwichrzy,
I dziad coraz to cichszy.
Co nań przyjdzie to znosi,
I już o nic nie prosi,
Śpi, powiada głos ktosi.

Śpi jak gdyby bez duszy,
A przy nim kij pastuszy,
Laska krzywa a długa,
Jaki pan taki sługa.....