Strona:Poezje Kornela Ujejskiego.djvu/030

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.
    III.

    ELI, ELI, LAMA SABACHTANI.


    O Panie, Panie, czemuś nas opuścił!
    Gwiazdy nad nami zmgliły się żałobą,
    Czemuż Ty Panie, naszych łez nie uczcił
    Gdyśmy płakali przed Tobą?...

    Onego czasu było orle gniazdo,
    Gniazdo zapaśne, szerokie, a całe,
    Orłowie z niego swą podniebną jazdą
    Rozgłaszali Pańską chwałę.

    Orłowie, skrzydła łamiąc w zawierusze,
    Padli nieżywi na skały dalekie,
    Czemużeś, Panie, ich dzieci bezpusze
    Trzem wężom oddał w opiekę?

    Orlęta skrzydeł nie mogą rozwinąć
    Karmione śliną i niemocy jadem;
    Lepiej im było wraz z ojcami zginąć
    Niż w jednem gnieździe żyć z gadem!