Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
POLSKIEMU DZIECKU.


Jakżeś ubogi — synu mój drogi!
Ojcowie tobie pomarli!
Brata na Sybir uwiozły wrogi,
I matkę tobie wydarli!

A siostry twoje — jak ścięte kwiatki
Z których woń życia ulata —
Któż cię powita na progu chatki,
Kto cię uściśnie jak brata?

Niebo się łuną oblało złotą,
W płomieniach dworek ojcowy!
I nawet nie masz, biedny sieroto,
Młodziuchnej schronić gdzie głowy.

I jedno tylko co ci pociechą
Na dni zostało wiośniane:
Święta modlitwa — pod obcą strzechą,
I dwie mogiły siostrzane!

∗             ∗

Jakżeś ubogi synu mój drogi!
Na polach twoich krew świta!
A w okół jęki, łzy i pożogi —
I wrogie tętna kopyta!