Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
DZIWACTWO.


Ja sądziłem, że na świecie
Tak cudownie, tak uroczo —
Że te burze i zamiecie
Które jasne dzionki mroczą —
Ledwie wioną — i przewiodą,
Albo inną pójdą stroną!

Ja sądziłem, że w niemocy
Jeśli zbłądzi biedny człowiek,
Znajdzie chętną dłoń pomocy
Która otrze mu łzy z powiek,
I ukoi i pocieszy,
I umocni i rozgrzeszy!

Ja sądziłem, że to dziecię —
Zawodzące jęk żałości
Wzruszy serca, że ktoś przecie,
Chlebem — solą je ugości,
I utuli na swem łonie,
I braterskie poda dłonie!

Ja sądziłem!... Precz marzenia!
Wciąż jednaka huczy burza,
Dziecię pada z unużenia
Biedak głębiej w kał się nuża! —