Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/096

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

V.

Jako zorzy blask wspaniałej,
Dzień nam błysnął odkupienia,[1]
Dzień radości, pieśni, chwały,
Dzień braterstwa — przebaczenia!

Znów się bratnie łączą dłonie,
Jako ogniwo z ogniwem;
A co wewnątrz serca płonie,
To wybucha słowem żywem!

Słowo toczy się jak lawa
Wulkaniczna — silna, wrząca,
A co jej na drodze stawa,
To przepala lub roztrąca!

Bracia moi! dłoń do dłoni!
Jedność myśli, uczuć, ducha!
A choć zgrzyt nam kajdan dzwoni,
Któż ich dzisiaj brzęku słucha?

Dalej w burze! w huragany!
Tylko krzyże wziąść do prawic!
A rozpękną się kajdany
Od piorunów i błyskawic!

I powstaniem w dawnej sile,
Na bok rzucim jęk niewieści!
Odkupieni przez mąk tyle,
Uświęceni przez boleści!

  1. Dzień trzechsetnej rocznicy unii lubelskiej.