Strona:Poezje (Gaszyński).djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wódz, towarzysz, szeregowy,
Każden z nich szlachcic herbowy,
Wzrósł na koniu i przywykł do korda!

Pan Puławski nie folguje,
Codzień z wałów występuje,
Codzień Drewicz drży z strachu i trwogi;
Nocą dotarł do Sieradza
I dziś w wieczór przyprowadza
Zapas prochu dla swojej załogi!

Mrok już zapadł po nad błonie,
Głuchym stępem kroczą konie,
Jezdzcom krzyki i gwary wzbronione —
Nic nie słychać w nocnej ciszy,
Chyba który z towarzyszy
Szepcze sobie: «Pod twoją obronę.»

Chyba z cicha dla sąsiada
Dzierżanowski[1] rozpowiada,
Krasząc mowę nie jednym żarcikiem —
Jakie zwiedzał okolice
W Europie — Ameryce —
Gdzie go dzicy obrali kacykiem!

A gdy przyszli ku smugowi,
Gdzie żołnierze Drewiczowi
Przy ogniskach obozu gwarzyli —
Orszak stanął zatrzymany
I rycerze na znak dany
Augustówek z jaszczurów dobyli![2]

  1. Dzierżanowski, Szambelan Stanisława Augusta, a później Konfederat Barski, człowiek niezmiernie wesoły i dowcipny. — W młodości swojej służył on w wojsku francuzkiem i angielskiem, i zwiedził niemal wszystkie części świata. — Lubił opowiadać, że na jednej z wysp Oceanu Spokojnego, był obrony Królem — ale wygnali go dzicy za to, że chciał rządzić absolutnie.
  2. Zwane w Polsce szable w pochwach ze skóry jaszczura.