Strona:Poezje (Gaszyński).djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

«Bo to brzydkie są narowy
«Zapominać własnej mowy!
«Wiem ja dobrze, że słowiki
«I skowronki i czyżyki
«Bardzo piękne mają głosy —
«Jednak im nie zazdroszczę ni sarkam na losy;
«Ale sobie świergocę jak moi ojcowie,
«Szarzy wróblowie —
«I nie trzeba mi było obcej mowy wiedzieć,
«Aby ci prawdę powiedzieć.» —



∗                              ∗

Miał rację wróbel choć szary i mały. —
Oby tylko te słowa, z serca wyczerpane,
Nie padły jak groch na ścianę
I z wiatrem się nie rozwiały!




Dziś, kiedy nam spętanym śród potrójnej matni,
Narodowości naszej, wróg zagładza szczątki —
I niszcząc drogie po ojcach pamiątki
Radby wydrzeć i język, ten skarb nasz ostatni:
Byłby też czas się nawrócić,
Wiekową śmieszność porzucić,
I w imię Polski przysiądz na ślub uroczysty,
Miłować język ojczysty!




Znać obcych narodów mowy
To rzecz arcy-użyteczna
I konieczna —