Strona:Poezje (Gaszyński).djvu/072

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
JUNGFRAU PRZY ZACHODZIE SŁOŃCA

W chwili gdy słońce letnie kończy obieg dzienny,
Gdy z samotnego wzgórza, myśl moja jak strzała,
Po szczytach Oberlandu gdzieś w niebo leciała,
Spotkałem okiem Jungfrau wierzchołek promienny!

O! przepychu natury, wyższy nad dziw senny!
Góra dziewiczym śniegiem brylantowa, biała,
Nagle się jak rumieńcem, purpurą oblała
I zda się płonąć ogniem w przestrzeni bezdennej!

Lecz zwolna blednie, gaśnie — różanna purpura
Na szafir się zamienia — szafir na opale —
Aż w końcu, w nocnym mroku stopiła się góra!

— Tak w nas wszystko co ziemskie, choć błyszczy wspaniale,
Młodość, wdzięk i uroda — po chwilce istnienia
Blednie — mija — i znika we mgle zapomnienia!
1850.





NA JEZIORZE THUNE W SZWAJCARJI.

Szklanne jeziora fale rączy statek porze —
Tłum podróżnych podziwia te niebios lazury,
Te brzegi szmaragdowe i te srebrne góry;
I powtórny ich obraz odbity w jeziorze!

Włoch wziął papier — rysuje pejzarz na tym wzorze:
Anglik czyta w Handbuku[1] opis tej natury —
Francuz wychwala głośno ląd, wody, ich chmury,
Szwajcar prawi o nowym Vorrortu wyborze.

  1. Zauważałem że Anglicy w obec najpiękniejszych widoków natury, zamiast patrzeć i uwielbiać, zawsze najsamprzód czytają opis miejscowości w dziele Murray’a, pod tytułem Handbook.