Strona:Poeta Łukasza Opalińskiego.djvu/022

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To tedy wſzyſtko tak obficie miawſzy,
Tak wiele dobra ſzczęśliwie posiadłſzy,
Spytałem się też umyſłu ſwoiego
Jak wiele ma w tym ſmaku prawdziwego?
Jakie w tym serca ukontentowanie?
Jakowy pokoy? aż na to ſpytanie
Tak mi odpowie, źe wſzyſtko marnością
Obłudą krotką y iawną prożnością.
Zgoła mię, mowi, ſamo doświadczenie
Nauczyło że żadne naſycenie
W tym być nie może, owſzem nieſmak ſkryty
Przynosi Duſzy, y pokarm nie syty.
Y wierzaycie mi utęſknienie wſzędzie
Byś wſzyſtko posiadł znaydować się będzie.
To maſz dowodnie prawdę powiedzianą
Y doświadczeniem ſamymże przyznaną,
Którą ztwierdzili ci wſzyſcy co mieli
Swiat, á przecie toż o nim powiedzieli.
Nakoniec ieźli ieſzcze y przykłady
Nie dadzą w tym ci doſkonałey rady,
Da ią śmierć ſama, bo ta pokazuie
Ze człowiek ten Swiat daremno ſmakuie,
Ponieważ ona wſzyſtko tu odbiera
Gdy przez nię wſzego każdy odumiera,
Trunna pomiarem rzeczy, á światowe
Szczęście się wali w ciemności grobowe,
Czas wſzyſtko niſzczy, wſzyſtkie wynioſłości
Podlegać muſzą iego śmiertelności,
A po coż tedy tych uciech pragniemy,
Które tak prędko porzucić musiemy?
Ná coż z tak wielką chęcią zdobywamy
Wſzyſtkiego gdy tak krotko gościć mamy?

Cze-