Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/395

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    —   387   —

    Śród nich róż dzikich pali się rumieniec;
    Cisza: w klepsydrze tak się piasek skrawy

    Sypie... Tam, w słońcu — patrz! jętka się waży —
    Nić, oderwana z błękitnych miraży,
    Jak ta godzina, co k’nam przyszła w gości.

    Niech nasze serca wieczną zawrą spójnię
    W tej niemej chwili, gdy, milcząc podwójnie,
    Śpiewamy razem głośny hymn miłości.




    UROCZNE ŚWIATŁO KSIĘŻYCA.
     

    Jak ten na niebie złoty wóz księżyca
    W bardziej królewskim gorze majestacie,
    Gdy wokół chmury, tak w większej poświacie
    Płoną twe wdzięki, gdy tęsknic mgławica

    Mroczy mą duszę. Cóż mówić o lica
    Twego ponętach? Jak w wszystkich gwiazd szacie
    Lśni z gwiazd największa, tak ono, w rozbracie
    Z wszelkim rozdźwiękiem, serce me zachwyca

    Ciszą harmonii... Gdzie kępy rozwiane
    Smukłych irysów i rozkwitłe trzciny,
    Gdzie się u brzegu ściele łan stokrótek,

    Nad wodą widzę i w wodzie Djanę,
    Rozpędzającą kłąb obłoków siny,
    Jak ty rozpędzasz mego wnętrza smutek.